Jesteś tutaj : strona główna >> Josefa Menèndez

Portret

Portret naszej drogiej Siostry Józefy Menendez
napisany przez mistrzynię jej nowicjatu, M. de Girval


Na kolanach zapisując słowa Jezusa
Na kolanach zapisując słowa Jezusa
Bóg, który przeznaczył jej duszę do wielkich rzeczy, był w stosunku do niej bardzo hojny. Dał Józefie serce gorące, serce z ognia, zawierające skarby czułości i delikatności uczuć, które rozdawała z prostotą i dziecięcą swobodą, zwłaszcza tym, którzy mieli do nich prawo. Jeżeli tak bardzo kochała, jeżeli jej serce było płomieniem, to dlatego, że kochała Boga i wszystko w Bogu! Im bardziej jej serce rozgrzewało się Boską Miłościa, tym usilniej pragnęła roztaczać płomienie tej Miłości, która ją pochłaniała.

Józefa była obdarzona wyjątkową dobrocią duszy współczującej każdemu cierpieniu. Była wdzięczna za każdy drobiazg. Jej wyczucie, takt pełen delikatności ujawnił się w głębokich, osobistych relacjach z Przełożonymi.
Umysł Józefy łączył wzniosłość myśli z niezwykłą prostotą spojrzenia zwróconego jakby naturalnie ku Bogu. Już od swego przybycia do Poitiers była w stałym kontacie z Boskim Gościem swej duszy, w kontakcie bardzo bezpośrednim, z prostotą czasem dziecinną, ale zawsze pełną szacunku. Kontakt ten był bardzo serdeczny i intymny; Praca, radości, troski stały się kanwą nieustannej rozmowy
z Jezusem i Maryją. Jej rozsądek i osąd spraw nadzwyczaj prawy były solidnym fundamentem duchowości, co broniło ją przed wszelką iluzją i przesadą.

Pasją Józefy była praca i życie wspólne. Życie naszych sióstr pomagających w dziele wychowania było pokorne, ukryte, wypełnione ciężką pracą. A więc ideałem i pragnieniem s. Józefy jako zakonnicy Najświętszego Serca Jezusa było zniknięcie między wszystkimi, nie wyróżnianie się niczym. Wszystko, co wykraczało poza to życie zwykłe, było zawsze przedmiotem jej ciężkiej walki i budziło opór przed pójściem drogą wskazywaną jej przez Pana Jezusa.
Józefa z natury wesoła, pełna dowcipu, czasem nawet złośliwa, cieszyła się z prostotą dziecka chwilami odprężenia i zabawy w dni rekreacji. Widząc jej zaangażowanie w zabawie, nikt nie mógł podejrzewać, że nosi w swej duszy tajemnice swego Boga i że za chwilę w skupieniu, wpatrzona w Jego Oblicze będzie otrzymywała zwierzenia Jego Serca.

Całe życie odbijało się w jej dużych, czarnych oczach Hiszpanki.
Pełne światła i przejrzyste, były często utkwione gdzieś w dali i odbijały głębokie skupienie. Często na twarzy Józefy widoczna była powaga i cierpienie Męki, w którą Pan Jezus ją wprowadzał. Nie znając powodów, można było odnieść wrażenie, że jest smutna lub zamknięta, jednak jej twarz rozpogadzała się w chwili, gdy zwracało się do niej z jakąś sprawą – wtedy cała była wsłuchana w wyrażane słowa.
Jedną z wielkich radości jej krótkiego życia zakonnego, była powierzona jej opiece kaplica dla grup apostolskich, gdzie zwykle był przechowywany Najświętszy Sakrament... Ileż razy, jak ona sama to nazywała, mogła prowadzić pełne miłości rozmowy i powtarzać ulubione modlitwy podczas sprzątania. Gdy zbliżała się do Tabernakulum, jej serce nie mogło się powstrzymać i całowała jego drzwiczki, przyzywała Ukochanego. On także nie powstrzymywał swego spojrzenia i spoglądał z miłością na swoją wybrankę.

Józefa opiekowała się także "Świętą Celą": to była druga radość jej serca. Jej dziecięca miłość czerpała wiele radości w tym małym sanktuarium, uświęconym obecnością naszej błogosławionej Założycielki, obecnie świętej Magdaleny Zofii Barat.
Każde zajęcie jej powierzone podejmowała z radością, ponieważ była to Wola Boża! Wszystko, z wyjątkiem tej nadzwyczajnej drogi, którą z wielkim trudem przyjmowała.
Od chwili przyjazdu do postulatu, Pan Jezus nie omieszkał pokazć, że zachowuje dla siebie kierowanie tą duszą uprzywilejowaną. Należało tylko śledzić Jego prowadzenie, by ułatwiać Jego Dzieło. Pouczał ją w przedziwny sposób i ukazał dwie mądrości: najpierw, przede wszystkim - mądrość miłości, a następnie - mądrość cierpienia. Kochać i cierpieć, to było wszystko w jej życiu zakonnym. Miłość nie może istnieć bez cierpienia - powiedział jej Pan pewnego razu.

Nikt nie pozna nigdy ogromnej sumy cierpienia ciała, duszy, ducha, którą przyszło wycierpieć tej Ofierze Jego Miłości. Byłoby to nie do zniesienia bez specjalnej pomocy z Wysoka; nigdy nie mogłaby wytrzymać nawet jednej chwili tak ciężkiego krzyża. Józefa była heroiczna w znoszeniu cierpień, heroiczna w walce
z szatanem, heroiczna w obronie swego powołania. Była męczennicą w obronie czystości i wierności swemu Boskiemu Oblubieńcowi.
Przez jej miłość i cierpienie Bóg uczynił z tego wybranego dziecka Oblubienicę płodną, która dała Mu wiele dusz, cały niekończący się ich szereg. Jezus pokazał jej pewnego dnia tych, którzy jej zostali powierzeni. Przez swoją miłość i cierpienie przyniosła Panu wiele chwały i stała się dla Jego Serca Oblubienicą-Pocieszycielką. Przez wszystkie wydarzenia swego życia służyła jako narzędzie Dzieła Miłości
i Miłosierdzia, którym Bóg chce rozgrzać i zbawić świat.

 
Plan strony   na góre strony