Jesteś tutaj : strona główna >> Josefa Menèndez

Moje biedne oczy widziały Jezusa

W TEJ SAMEJ RUBRYCE

Siostra Jozefa

Portret

Dzisiaj, 29 czerwca 1920 roku, tuż przed uniesieniem świętej Hostii, moje oczy, moje biedne oczy ujrzały mi Amado Jesus (mojego umiłowanego Jezusa), jedyne pragnienie mojej duszy, mojego Boga i Pana, mojego Oblubieńca, moje jedyne Dobro.
Widziałam Go, jak mnie trzymał w swoim Boskim Sercu, po środku bardzo dużego płomienia, bardzo dużego. Wydawał się jakby się trochę uśmiechał.
Nie za bardzo wiedziałam, co robić, ale odczuwałam ogromną chęć objęcia Jego Boskiej Rany, z której wchodziło we mnie światło (ponieważ byłam w środku, bardzo głęboko). Ale nie miałam odwagi. Nie potrafię wypowiedzieć tego, co czułam, bo to niemożliwe. Ale pragnę, aby cały świat poznał sekret bycia szczęśliwym. Nic więcej nie pozostaje, jak tylko kochać i zawierzyć się ponieważ Jezus zajmuje się resztą.

13 października 1920 roku. W czasie modlitwy, innym razem, znów Go ujrzałam, trzymającego Swoje Serce w rękach. Powiedział do mnie : „Popatrz! Daje Ci do wyboru, albo życie o jakie Mnie prosisz, albo takie, jakie Ja Ci daję, zgodne z Moją Wolą!"

  • Panie, odpowiedziałam Mu, nie mam odwagi czegokolwiek Ci odpowiedzieć, pragnę jedynie tego czego Ty pragniesz, to znaczy, Twóją Świętą Wolę, jedyną rzeczą, o jaką Cię proszę z całego serca jest to, żebyś mnie wspierał bo wiesz, czym jestem! I od teraz, błagam Cię, mój Boże, że nawet jeśli tysiąc razy Ci powiedziem coś zupełnie sprzecznego, to żebyś mnie nie słuchał bo taka jest moja wola.
    „Podobasz Mi się w dwojaki sposób. Teraz możesz wybrać. Ale przyniesiesz Mi więcej chwały wybierając drogę, jaką Ja przygotuję dla Ciebie."
    Tego samego dnia podczas Adoracji, znów Go ujrzałam. O nic mnie nie prosił, ale ja ofiarowałam Mu się ponownie. Mój Jezu, ale tylko jeśli Matka mi na to pozwoli! A jeśli ja Cię poproszę o coś, co Ci się nie podoba, nie słuchaj mnie, ponieważ nie jest moim pragnieniem, aby Cię obrażać.
    „Jeśli będziesz Mi wierna, możesz być pewna, że twoje życie będzie przepełnione pokojem. Nie opuszczę cię i posłużę się twoją małością i nędzą aby uratować wiele dusz."



23 października 1920 roku, wieczorem, o siódmej, idąc na trzecie piętro, aby zgodnie z poleceniem zamknąć okna, zapewniałam Go o swej miłości, po prostu z Nim rozmawiałam, niczego się nie spodziewając. Nagle, wchodząc na korytarz ujrzałam Go. Szedł na moje spotkanie, szedł dość szybko, i dochodząc do mnie zapytał:
„Skąd idziesz? "

  • Od zamykania okien, mój Jezu!
    „A dokąd idziesz?"
  • Skończyć pracę!
    „Źle odpowiadasz"
  • Nie zrozumiałam, co chciał przez to powiedzieć.
    „Przychodzę od Miłości i zmierzam ku Miłości!... gdyż bowiem idąc na górę, czy schodząc w dół, zawsze jesteś w mym Sercu, które jest przepaścią Miłości. Jestem z tobą!"
    I zniknął, ale pozostawił mnie w takim poczuciu radości, że nie potrafię tego wyrazić, tym bardziej, że myślałam, że Mu w czymś uchybiłam.
"Miłość moja będzie stopniowo cię pozbawić samej siebie i nie pozwali ci już myśleć jak tylko o mojej Chwałe i o Zbawieniu Świata" "Chcę żebyś zapomniała o sobie, żebyś tak mocno myślała o Mnie i Mnie kochała z takim zapałem, że będę panem swoich myśli i pragnień."
 
Plan strony   na góre strony